Jacyś polscy celebryci pokroju Karolaka, Adamczyka czy młodego Stuhra mają ich setki, zaś taka legenda kina jak Lon Chaney Jr. nie ma ich w ogóle.
Przede wszystkim, mam wrażenie, że Polacy wolą oglądać komedie z taką samą obsadą zamiast odświeżać sobie klasyki kina. Sam muszę przyznać, że wczoraj po raz pierwszy obejrzałem "Wilkołaka" i rola Lona Chaneya jr. była bardzo dramatyczna. Wtedy wyżej wymieniony aktor był prawdziwą gwiazdą kina, a teraz?
Pozdrawiam